Szłam znudzona otaczającym mnie lasem i widokiem. Chciałabym coś żywego. Nawet durnego jelenia czy sarnę bym chciała zobaczyć. Ale nie! Pusto... Usłyszałam szmer rzeki. Ruszyłam w tamtą stronę. Teraz do mnie dotarło jak bardzo jestem spragniona. Gdy wyszłam z lasu na rzeczkę. Była skalista ale woda była krystalicznie czysta. Przyłożyłam pysk do wody i zanurzyłam go. Zaczęłam pić. Była lodowata, ale dobrze bo było mi strasznie gorąco, słońce prażyło. Oblizałam się i postanowiłam iść dalej. Było tu nawet ładnie. Ciekawe czy ktoś tu jest lub żyje. Chyba tak bo czułam obecność kogoś. Szłam po skalistej plaży. Małe kamyczki drażniły opuszki moich łap. Przyśpieszyłam jednak spragniona czyjeś obecności. Z oddali zauważyłam dwa psy. Jedna była to chyba czarna suczka labradora a drugi był to pies...biały. Coś do niej mówił radośnie a ona tylko ruszała pyskiem i mówiła bardzo cicho bo nic nie słyszałam. Skryłam się w lesie by mnie nie zauważyli. Nadal ich obserwowałam. Samica była raczej znużona a samiec podekscytowany. Nie chciałam im przeszkadzać ale była strasznie spragniona czyjegoś towarzystwa i głosu. Podeszłam bliżej ale tak by mnie niezauwarzyli. Obserwowałam ich przez chwile ale nagle usłyszałam szelest liści i łamanie gałęzi. Z chaszczy wybiegł potężny czarno biały alaskan malamut.
-Łosie!! Wściekłe łosie!! Ratunku, uciekajmy!!-Wrzeszczał. Moje zmysły się wyostrzyły. Napięłam całe ciało do skoku. On jednak staną obok mnie i buchną śmiechem. Ja tylko spojrzałam na niego z pogarda i ze zdziwieniem.
Ze wzrokiem podrywacza powiedział:
-Hehe...żartowałem...
Nagle usłyszałam kolejny śmiech. Był to śmiech tego białego psa...spojrzał w naszą strone i udał się w naszym kierunku. Przełknęłam ślinę i cofnęłam się do tyłu.
-Jestem Rei a ty?- zaśmiał się ten wilczur. Masakra...Jego niebieskie oczy przebiły mnie na wylot. I do tego ten biały pies szedł w naszą stronę. Teraz zauważyłam że on też jest potężnie zbudowany, lecz widać że jest zwinny.
-Kto się tak wydzierał?-zachichotał się.
-Ja- Zaśmiał się....Rei. Czarna labradorka szła zrezygnowana w naszym kierunku. Byłam strasznie spięta przez tego...malamuta. Spuściłam głowę lecz kątem oka obserwowałam białego basiora. Czarna labradorka podeszła do nas i usiadła przede mną. Zignorowałam to ale obserwowałam ją. Biały basior gawędził z Rei'm. Miałam ochotę odejść od tego towarzystwa, moje mięśnie nadal się nie wyluzowały i były gotowe do ataku. Czarna suczka wydawała się smutna i mało rozmowna, nie dziwie się mi też nie chciało się rozmawiać. Spojrzałam na Rei'a i białego basiora. Gdy tak mu się teraz przyglądałam widziałam naprawdę odważnego i dzielnego basiora. Na jego białej sierści gdzie nie gdzie były słodkie rude plamki,,, zaraz s-słodkie? Hah znów mi coś odbija. jego brązowe oczy mieniły się świetlistymi promieniami, przypominały radość. był troszkę mniejszy od Rei'a. Zachciało mi się śmiać gdy ujrzałam na jego czarnym nosie rudą plamkę, która wyglądała uroczo. Po krótszej chwili =c zdałam sobie sprawę, że się na niego gapie. Otrząsnąwszy się, chciałam odejść. Gdy się odwracałam rej już stał przy moim boku.
Rei? Leo? Yosi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz