-Kolejny samotny dzień-wyszeptałam na dzień dobry i wstałam. Leniwie się przeciągnęłam i wybiegłam z jaskini. Poczułam lekki, poranny głód. Postanowiłam pójść na polowanie. Zauważyłam zające. Zaczaiłam się i po kilku minutach wystrzeliłam jak strzała. Nagle usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam głowę, nadal nie przerywając biegu. Okazało się, że właścicielem owego głosu był pies. Od trzech miesięcy nie widziałam psa. Już zapomniałam prawie jakie jest to uczucie, gdy jest się z rówieśnikami. Po chwili zauważyłam, że lecę wprost na drzewo. Próbowałam wyhamować lecz nie zdołałam. Uderzyłam w drzewo i straciłam przytomność
~~Kilka dni później~~
Obudziłam się w czyimś domu. Wstałam z łóżka. I rozejrzałam się po pokoju. Weszłam do kolejnego. Tam była chyba kuchnia. Weszłam do następnego pokoju i następnego... W sumie, przejrzałam cały dom, ale nie znalazłam nikogo.
-Już wstałaś?-zapytał znajomy mi pies. To on coś krzyczał, gdy ja wpadłam w drzewo. Pewnie mnie ostrzegał.
Obróciłam się momentalnie.
-Kim jesteś?-spytałam powoli się cofając.
-Jestem Ametyst, nie bój się nic ci nie zrobię.-uspokajał mnie.-Powiedz mi, jak się znalazłaś u nas, w lesie i jak masz na imię?-
-Czekaj, to twój las?-powiedziałam zdziwiona.
-To są tereny Sfory Polnych Rzek-rzekł pies.
-Wybacz nie wiedziałam-podkuliłam ogon. Może i ten basior jest łagodny, ale wyglądał na groźnego. Lepiej mu nie ufać...
-Nic nie szkodzi, ale odpowiedz. Jak się tu znalazłaś i jak masz na imię?-zapytał powtórnie.
-Jestem Scarlett. Służyłam w FBI, ale mnie wyrzucili. Po tym zdarzeniu, przyszłam tu, do lasu. Znalazłam sobie jaskinie i to tyle.-powiedziałam nadal zdenerwowana tym całym zdarzeniem.
<Ametyst?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz