Słyszałam, że ktoś nowy dołączył do sfory. Poszłam poznać tego nieznanego mi psa. Byłam towarzyska? Nie. Ale wolałam znać wszystkich wokół siebie, niż później zostać zaskoczona. Podczas "poszukiwania" oglądałam naturę. Wszystko kwitło, wszyscy byli radośni. Tylko nie ja. Ja, jak zawsze chodziłam wolno po terenach, cała smutna. Nareszcie dostrzegłam tego nowego psa. Był to samiec. Od razu, gdy mnie zaważył, podszedł do mnie.
- Cześć! Kim jesteś? Jak się nazywasz? Co robisz? - zarzucił mnie radośnie pytaniami.
- Yosi... - westchnęłam.
Leo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz